KWK Sosnowiec
- Published in Industrial
- Hits: 8538
- Drukuj, E-mail
Kiedy w zeszłym roku próbowałem z kumplami wejść do budynków "Sosnowca" szlag nas trafiał, że po pierwsze jest stróż, a po drugie, że nie jest przekupny- jak robot jakiś. Tłumaczyłem, że w celach dokumentacyjnych, że dla sztuki, że w końcu dla potrzeb portalu miejskiego zajmującego się historią, że to takie ważne. Kusiłem zgrzewą piw, flaszką. Nic. Stróż był jak mur. Cóż- czasem trzeba się pogodzić z porażką. Było w tym jednak coś niesamowicie pocieszającego- fakt, że budynek jest tak dobrze pilnowany dawał nadzieję na to, że nie stanie się ruiną jak wszystkie pozostałe. Była nuta nadzieii, że miasto nauczyło się wykorzystywać architekture przemysłową i niedługo zaskoczy nas jakimś ciekawym bringing back to life pokopalnianych murów. O tak. Jak w innych miastach. Moja naiwność została ostrzyżona na łyso kilka dni temu kiedy przejeżdżałem koło tej największej niegdyś sosnowieckiej kopalni. Główne wejście wyglądało jakby przejechał nim buldożer. Okna, mury, kawałki gruzu pod budynkami- znam ten wizerunek. Znam ten widok. Rozpoznaję po jednym spojrzeniu. Tyle razy już widziałem odwiedzając mogiły przeróżnych budowli. Widok ten mówił jasno- ten obiekt już od dawna nie jest pilnowany. Ten obiekt został oddany w ręce tej biedniejszej, zataczjącej się i naznaczonej wiecznie czerwonym nosem i palącym oddechem części społeczeństwa. Ten obiekt został spisany na straty. To będzie klasyczna, wieloletnia, powolna śmierć cegła po cegle.