KWK Sosnowiec

Kiedy w zeszłym roku próbowałem z kumplami wejść do budynków "Sosnowca" szlag nas trafiał, że po pierwsze jest stróż, a po drugie, że nie jest przekupny- jak robot jakiś. Tłumaczyłem, że w celach dokumentacyjnych, że dla sztuki, że w końcu dla potrzeb portalu miejskiego  zajmującego się historią, że to takie ważne. Kusiłem zgrzewą piw, flaszką. Nic. Stróż był jak mur. Cóż- czasem trzeba się pogodzić z porażką. Było w tym jednak coś niesamowicie pocieszającego- fakt, że budynek jest tak dobrze pilnowany dawał nadzieję na to, że nie stanie się ruiną jak wszystkie pozostałe. Była nuta nadzieii, że miasto nauczyło się wykorzystywać architekture przemysłową i niedługo zaskoczy nas jakimś ciekawym bringing back to life pokopalnianych murów. O tak. Jak w innych miastach. Moja naiwność została ostrzyżona na łyso kilka dni temu kiedy przejeżdżałem koło tej największej niegdyś sosnowieckiej kopalni. Główne wejście wyglądało jakby przejechał nim buldożer. Okna, mury, kawałki gruzu pod budynkami- znam ten wizerunek. Znam ten widok. Rozpoznaję po jednym spojrzeniu. Tyle razy już widziałem odwiedzając mogiły przeróżnych budowli. Widok ten mówił jasno- ten obiekt już od dawna nie jest pilnowany. Ten obiekt został oddany w ręce tej biedniejszej, zataczjącej się i naznaczonej wiecznie czerwonym nosem i palącym oddechem części społeczeństwa. Ten obiekt został spisany na straty. To będzie klasyczna, wieloletnia, powolna śmierć cegła po cegle.

Historia Kopalni Sosnowiec

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rysuję od najmłodszych lat. W szkole zdarzało się, że niektóre zeszyty miały od tyłu więcej rysunków niż zapisanych lekcji od przodu. Przez lata fascynowały mnie różne sztuki wizualne. Poznałem fotografię, malarstwo, rzeźbę, grafikę komputerową i warsztatową, projektowanie i wiele innych, ale w sercu zawsze miałem rysunek. Zawsze dużą wagę przykładam do warsztatu. Lubię eksperymentować i nie cierpię zamykać się w konwenansach. Jak już coś robię, to robię to dobrze. Kowadło Artblog, to strona którą prowadzę od kilkunastu lat, jeszcze od czasów kiedy w całości pisałem ją ręcznie w htmlu. Robiłem wtedy wpisy na temat technik malarskich nie wiedząc nawet, że była to pierwotna forma aktywności, którą dzisiaj nazywamy blogowaniem. Dziś blogów jest tysiące, mimo to staram się, aby moja strona - podobnie jak twórczość - była rzetelna i autentyczna.

Moje Książki