2012 10 21 Javorový Vrch
Już się bałem, że jesień minie a ja nie załapię się na ani jeden wyjazd zanim sypnie śniegiem. Bo w ogóle to jakoś tak ten czas ostatnio zapiernicza, że nie wiadomo kiedy mijają kolejne miesiące. Na szczęście okazji się nadarzyła i pogoda dopisała. A do tego trafiła się fajna góra w Beskidzie Śląsko Morawskim- Javorový Vrch, górka coś koło 1000m n.p.m, niezbyt wymagająca ale za to malownicza, przyjemna i czeska.
Kolejny "Szczyt"
Było nas 5 osób, doświadczonych i zaprawionych w górach starych wyjadaczy, beskidzkich łazików, traperów, wiecznych mountains eksplorators. Zgubiliśmy się. Był piękny, słoneczny dzień, niewymagająca góra i do tego wspaniała widoczność czyli panowały warunki absolutnie nie pozwalają się zgubić. A nam się udało. I nie ma co się zasłaniać tym, że słońce świeciło prosto w oczy. Ani tym, że słabo oznaczone trasy. Po prostu tam gdzie spotykają się "doświadczeni wyjadacze" tacy ja my w grupie większej niż 2 osoby, można być pewnym, że dojdzie do jakiejś katastrofy. W końcu wszyscy jesteśmy zdobywcami szczytów. Tym razem zdobyliśmy kolejny: szczyt lamerstwa.
Ale dzięki temu było bardzo fajnie, tereny poza szlakiem bardzo ładne i po raz kolejny przekonuję się, że zgubić się czasem warto, bo ze szlaku (z którego oficjalnie zbaczać nie należy) często wiele można nie zobaczyć, i przed niekontrolowanym skokiem w bok nie trza się całkiem bronić. Toteż jako, że zagubiliśmy się w lesie ("po raz kolejny") nie pozostało nic jak tylko własnymi ścieżkami przez złote łąki i fioletowe bukowiny się dyskretnie przedzierać.
Piękna złota jesień w górach musi się objawić rzecz jasna słodkimi kolorowymi fotografiami, idącymi wręcz w pocztówkowy kicz, ale tak być musi- to jesień, kolorowa, banalna i piękna.
{gallery}Fotografia/gory/2012_10_21_jaworowy{/gallery}