Pilot Falcon Soft Extra Fine
Pozwólcie, że podzielę się kilkoma refleksjami dotyczącymi tego posiadanego od niedawna instrumentum jakie zasiliło moje zasoby piórnikowe. Otóż rzecz dotyczy dość charakterystycznego pióra wiecznego, jednego z niewielu współcześnie produkowanego z elastyczną stalówką, zwaną potocznie flexową. Pióro znane bardziej amatorom pisma odręcznego i zapewne mniej znane rysownikom.
Pierwszy raz zobaczyłem to dziwaczne pióro na zdjęciach i filmikach Mattiasa Adolfssona, szwedzkiego rysownika i ilustratora. Co to za dziwna i intrygująca stalówka! Ciekawe jak się tym rysuje? Później przeczytałem gdzieś, że to pióro to Namiki Falcon, sprawdziłem jego cenę i naturalnie stwierdziłem, że nigdy nie kupie do rysowania takiego drogiego pióra. A właściwie tak stwierdziła racjonalna strona mojego umysłu, zaś ta druga, bardziej emocjonalna szepnęła: „ehe, gówno prawda!” Tak właśnie działa to pióro, zakłada w umyśle pułapkę z opóźnionym czasem reakcji. Więc jeśli widziałeś je w akcji na jakiś filmikach, czytasz ten lub inne wpisy o nim- szykuj kasę, wpadłeś!
Pióro (nie)doskonałe.
Z jakiegoś powodu, wiele osób planujących zakup tego cacka (nie wyłączając mnie), ma naiwne wyobrażenie, że jest ono doskonałe. Utrwalamy się w przekonaniu, że cena nie wygórowana, dobry fleks (filmiki na YT przecież nie kłamią, nie?), porządna, złota stalówka która wytrzyma wszystko. A ten dziób, co za kształt i styl, świeci i mami niczym pierścień Golluma. Po prostu ideał.
Nie ma się co oszukiwać- wmawiamy sobie te wszystkie rzeczy po to tylko, aby spełnić zachciankę, jaką jest nieodparta chęć posiadania tego pióra działającego na zmysły jak mało co.
Prawda jest taka- Pilot Falcon nie jest doskonałym piórem. To pióro z średniej półki, przyzwoite ale nie bez wad, posiadające 14K stalówkę, piękne, solidne, ale oczywiście nie doskonałe. Trzeba się z tym pogodzić.
Soft Extra Fine
W przypadku innych piór tej marki najcieńszą stalówka było jak dotąd Fine. Japońskie F, to już po prostu igła. eFki Pilota są jednymi z najcieńszych stalówek w świecie piór. A tu nagle widzimy, że sokół jest w rozmiarze Extra Fine. To tak jakby ktoś nagle oznajmił, że oto jest stalówka tak ostra, że wbija się w molekuły wszechświata. A przy tym soft, czyli tak delikatna i miękka, że muska papier niczym piórko opadające lekko na łono nagiej dziewicy. O mój Boże, kto nie zechciałby takiego pióra. Wszystko wskazuje na to, że zostało ono ukute przez Elfy.
Tymczasem nasz dziarski Sokół nie jest pod tym względem lepszy od najtańszych modeli- 78G czy Metropolitan. Oba te pióra mam w rozmiarze F. O ile jeszcze przy prowadzeniu grzbietem (rewersem stalówki) linia jest porównywalna z grzbietem obu wspomnianych modeli, to przy prowadzeniu normalnym (awersem) linia Falcona jest grubsza. Oto dowód: PORÓWNANIE
Tak więc nasz wspaniały sokół, choć oznaczony jako EF nie uzyskuje wcale cieńszej kreski niż inne modele w rozmiarze F. Momentami jest nawet grubszy. Tutaj było moje największe rozczarowanie.
Kapryśny flex
Piszą o tym spece od kaligrafii i pisma odręcznego, dopiszę się i ja. Stalówka tego pióra jest kapryśna przy używaniu flexa. Mówią, że zatankowanie atramentem Pilota pomaga. Otóż nie całkiem, bo nawet z Iroshizuku stalówka lubi zrobić tory, choć jest zdecydowanie lepiej niż np w przypadku atramentu Noodlersa. Piórowi spece radzą sobie z tym tuningując spływak, ale ja póki co nie chce się w to bawić (tuningowanie Noodlersa skończyło się tym, że leży rozebrany i nieużywany). Warto jednak dodać, że jest to bolączka wielu współczesnych flexów, zwłaszcza tych niedrogich. Generalnie aby w pełni korzystać z elastycznej stalówki trzeba tankować raczej wodniste atramenty o łatwym przepływie i pogodzić się z faktem, że oto nasz wymarzony Falcon jednak nie jest doskonały.
Pocieszające jest jednak to co obserwuje z każdym kolejnym użyciem tego pióra. Ono się dociera. Adaptując pojęcie z zakresu zagadnień audio powiedziałbym, że to pióro się „wygrzewa”, nabiera dopiero powoli swojego docelowego charakteru w miarę używania. Trudno powiedzieć ile ten proces potrwa i czym się zakończy, ale problemy opisane powyżej jakby nieco zelżały przez ostatnich kilkanaście użyć. Wniosek zatem jest taki- dajmy czas Sokołowi, aby się oswoił. To w końcu charyzmatyczny drapieżnik, a nie jakieś tam było co. Wymaga cierpliwości.
Pilot czy Namiki
Jeszcze nie dawno model ten był pod szyldem Namiki. To brand Pilota, pod którym kryją się drogie i skierowane do wymagającego klienta modele ekskluzywne (coś jak Lexus i Toyota). Wszystko wskazuje jednak na to, że Falcon nie pasował do tego wymuskanego i ociekającego złotem towarzystwa, bo został zdegradowany do Pilota. Dla mnie bomba, bo razem z tym spadła jego cena.
Co najlepsze w Falconie
Sokół genialnie leży w dłoni. Jest lekki, nieco grubszy od wspomnianych tańszych braci. Ma podobną długość ale jest zdecydowanie od nich wygodniejszy, nie męczy dłoni podczas dłuższych posiedzeń. Stalówka sunie po papierze z takim przyjemnym oporem, zmieszanym z nutą drapania, w czym nie widzę niczego dziwnego, w końcu suniemy „igłą” po papierze. Co najfajniejsze, sokoli dziób jest lekko wysunięty w stosunku do osi pióra, co daje wrażenie jakby punkt styku z podłożem był przeniesiony nieco do przodu. Odwrotnie jest przy prowadzeniu pióra grzbietem, punkt styku jest lekko cofnięty. Większość osób nie zauważy tej kwestii, natomiast każdy chyba poczuje po prostu różnice w pisaniu. Falcon prowadzi się specyficznie, inaczej.
Elastyczna, 14K złota stalówka pokryta rodem nie wykrzywi się łatwo jak zdarzyło mi się np. w Pilocie 78G podczas rysowania. Oczywiście i taka stalówka ma swoje granice wytrzymałości, ale generalnie czujemy, że mamy pod ręką coś o wiele bardziej solidniejszego i mocniejszego.
Rysownie tym piórem jest bardzo przyjemne, żeby nie powiedzieć bajeczne. Tutaj nadrabia wady wymienione wcześniej. Falcon zapewnia nam sporą rozpiętość kresek, od bardzo cienkich (via rewers), po zwykłe, pogrubione i bardzo grube. Jest to świetne rozwiązanie dla osób które lubią operować plastyczną i zróżnicowaną linią. Uzyskujemy efekt podobny do stalówek w obsadkach ale bez maczania i męczenia się z tuszem. Do tego można jeszcze rysować rewersem, ale nie tylko samą końcówką tylko także całym grzbietem dziobu, uzyskując super grubą i dynamiczną krechę. W rysunku, lineartach, ilustracjach ta różnorodność sprawdza się znakomicie. Oczywiście narzędzie tak cienkie jak to pozwala na nieskrepowaną zabawę w detale do czego świetnie się nadaje, uzyskując kreskę o grubości zbliżonej do cienkopisów 0,1mm. Do prostych i „kulfoniastych” rysunków pióro tej klasy byłoby chyba zbyt wyszukanym narzędziem.
Pilot Falcon, o czym nie mogę nie wspomnieć, to piękno wyrażone równowagą pomiędzy prostotą a designem. Zwłaszcza w wersji czarno srebrnej. Wiem, że miłośnicy piór (zwłaszcza tych starszych) poczytują sobie taką surowość zdobień jako wadę, ale dla mnie jako plastyka i grafika jest to przykład naprawdę dobrego designu, świetnie korespondującego z funkcją.
Czy warto kupić?
Mamy tutaj dwa warianty. Jeśli ktoś rysuje mało i raczej nie detalowo, to zakup tego pięknego cacka będzie czystą fanaberią. Jeśli ktoś natomiast rysuje dużo i gęsto, a przy tym lubi zróżnicować i uplastyczniać kreski, zakup tego pióra będzie z całą pewnością uzasadniony. Zwłaszcza, jeśli przy okazji chce popróbować swoich sił w pismach odręcznych lub kaligrafii.
W przypadku większości osób wystąpi wariant pierwszy, ale zakamuflowany pod postacią drugiego. Nie przejmujcie się jednak. Nawet jeśli to tylko fanaberia, to dlaczegóż jej nie zaspokoić. Próżność jest dobra, jeśli przejawia się w postaci pióra wiecznego takiego jak to.
Czyli co? Na jasne, że warto.
Jeśli jednak podchodzisz do tego czysto praktycznie i chcesz dobrego pióra do rysowania i nie wydać zbyt dużo zapraszam tutaj.
Szkice wykonane Falconem:
Dziekuje za czytanie i zapraszam do komentarza.