Techniki Ikonopisarskie- Warstwa Malarska
Uwaga! Wpis archiwalny, pochodzi z lat ok 2002-2004, z czasów kiedy jeszcze amatorsko zajmowałem się ikonami i eksperymentowałem z tą techniką. Opis jest tylko nakreśleniem tego na czym polega technika i absolutnie nie powinien być traktowany jako instruktażowy. Rzetelnych informacji należy szukać na stronach profesjonalnych pracowni. Ja zawsze lubiałem modyfikować i uplastyczniać tradycyjne techniki, co jest widoczne i w tym opisie.
Technika ikomopisarska to przede wszystkim rodzaj farby i sposób jej kładzenia. Farba to tempera jajowa, ale nie kupiona tylko zrobiona przed malowaniem. Aby namalować w ten sposób ikonę potrzebne są suche (sproszkowane) pigmenty, żółtko, woda, no i oczywiście narzędzia czyli pędzle, jakieś pojemniczki do mieszania farb, paleta. Dodam tylko że sposób ten świetnie nadaje się do malarstwa wszelakiego. Osobiście dziwi mnie że wśród malarzy nie szczególnie ów technika się przyjęła, a daje ona przecież szereg możliwości, których nie da się osiągnąć farbami olejnymi czy akrylowymi, nie wspominając już o farbach wodnych typu tempera zwykła, czy plakatówka.
Na początek należy sporządzić spoiwo dla farby. Potrzebne jest żółtko, oddzielone od białka (najlepiej "ukulać" je w dłoniach) Potem mieszamy zółtko z wodą w proporcji 1do1.
Farba powstaje poprzez zmieszanie spoiwa z suchym pigmentem. Jeśli ma to być farba kryjąca do wypełniania płaszczyzn, lub do konturów, to naturalnie dodajemy więcej pigmentu. Jeśli natomiast ma to być farba laserunkowa (nie kryjąca) to dodajemy więcej spoiwa, a mniej pigmentu. Jest to kwestia wyczucia i doświadczenia. Do tego dochodzi jeszcze rodzaj pigmentu. Niektóre pigmenty nie nadają się do krycia i odwrotnie. Do laserunku należy używać pigmentów "słabych" czyli właśnie nie kryjących. Można kilka pigmentów łączyć od razu ze spoiwem uzyskując docelowy kolor, można też oczywiście klasycznie, czyli mieszać farby na palecie. Ogólnie fajna zabawa.
Przystępujemy więc do malowania. Zaczynamy od poprawienia konturów farbą. Najlepiej ciemną choć niekoniecznie czarną. Gdy już są poprawione kontury, to na twarz i ręce kładziemy tzw kolor lokalny czyli dominujący. Musi on być na tyle silny by przykrył prawie całkiem biel gruntu, ale na tyle przeźroczysty aby było widać spod niego kontury. Tutaj jest to ziemisty pomarańcz (ochra czerwona). Malujemy najpierw twarz i dłonie a potem resztę, choć nie ma żadnych przeciwskazań aby robić wszystko jednocześnie.
Następnie zostają położone biele, oraz poprawione kontury.
Później maluje się ciemne miejsca (włosy, broda) oraz z grubsza cienie.
Pora na laserunek. Jest to warstwa "tonująca", łącząca światła z cieniami, oraz wygładzająca. Należy najpierw przygotować farbę laserunkową. Potem kładzie się ją na całą głowę oraz dłonie równomiernie. Od odcienia laserunku będzie zależeć kolorystyka twarzy. Tutaj jest to ugier jasny z odrobiną ochry czerwonej. Czasemi dodaje się do laserunku odrobinę bieli cynkowej (nie mylić z bielą tytanową która jest za silna i do laserunków się nie nadaje).
Teraz wszystkie te zabiegi powtarzamy. Tzn znowu kładziemy światła, cienie i laserunek. Jednak za każdym kolejnym razem robimy to coraz delikatniej i dokładniej. I tak aż do uzyskania delikatnych przejść i odpowiadającej nam miękkości. Poniżej prawie gotowa twarz po około trzech cyklach laserunkowych. Pozostają do zrobienia szczegóły oraz poprawianie i wyostrzanie niuansów (brwi, oczy, wąsy, broda). Takie drobne poprawki możemy także robić pomiędzy laserunkami.
Dalej już z górki. Szaty i tło. Przy ich malowaniu oczywiście można , i nawet trzeba, tak jak przy twarzy, robić to za pomocą laserunków. Jednak nie trzeba już tak dokładnie, można malować kryjaco, od czasu do czasu tylko tonując pewne obszary laserunkiem. Malujemy tło, poprawiamy szczegóły, nanosimy ewentualne napisy lub drobne zdobienia jeśli występują.
Potem zabiegi wykończeniowe i kosmetyczne. Usuwanie farby ze złocenia w miejscach gdzie zostało ono przypadkiem zamalowane. Ja robię to zaostrzonem patyczkiem drewnianym i rogiem poskładanej w kostkę chusteczki higienicznej, ale to już kwestia indywidualna.
Jeszcze tylko ujednolicenie połysku i zabezpieczenie. Całą warstwę malarską można pokryć żółtkiem zmieszanym z wodą (tym samym które służy jako spoiwo dla farby), lub też białkiem z jajka. Można także dla uzyskania równomiernego połysku i jednocześnie dla większego zabezpieczenia przed uszkodzeniami mechanicznymi, pokryć zarówno warstwę malarską jak i złocenie szelakiem. Należy jednak pamiętać że są różne rodzaje szelaku, i jeśli położymy na twarz i dłonie szelak ciemny to z pewnością spowoduje to ich przyciemnienie.
Na koniec chciałbym dodać, że powyższy opis to nie jest fachowe i specjalistyczne opracowanie na temat tradycyjnych technik ikonopisarskiech, tylko mój własny opis tego jak ja maluje ikony i jak tą technikę wykorzystuje. Jest to sposób tradycyjna jeśli chodzi o wykonywanie, ale należy pamiętać że było wiele szkół pisania ikon, różniły się one od siebie w wielu kwestiach, np. stosowanymi materiałami, kolejnością kładzenia poszczególnych warstw, sposobem malowania itd. Jednocześnie, i co jest chyba najważniejsze, ikona aby mogła być prawdziwa, musi zostać napisana przez osobę odpowiednio do tego przygotowaną duchowo. Osoba taka przechodziła święcenia podobne do tych jakie otrzymuje kapłan. Dodatkowo zachowana musi być absolutna zgodność przedstawiania świętych zgodnie z obowiązującym kanonem. Malowaniu ikony towarzyszyła także odpowiednia modlitwa. Tylko powstająca w takich warunkach ikona może być z czystym sumieniem nazwana ikoną. Wszystkie inne są tylko umownie nazywane "ikonami". Są to po prostu obrazy, kopie, czy też jak ja to nazywam- "obrazy ikonizujące" lub "obrazy ikonopodobne".
Życzę wszystkim miłej przygody z pisaniem ikon i owocnej pracy.